- Zjedz mnie - wydyszała lazania. - Zjedz mnie szybko.
Parowała, skubana. Była gorąca. Pan Porucznik Pogniewalski dopiero wyjął ją z mikrofalówki. Ociekała sosem i jęczała w wyniku bolesnego podsmażania.
- Zjedz mnie, zjedz mnie, zjedz mnie szybko.
Z ust emeryta wypłynął biały okrąg z dymu papierosowego. Chmurka zawirowała nad stołem, przewróciła szklankę z wódką, wśliznęła się do gazety z programami, a następnie rozpłynęła się w powietrzu, pożarta przez problemy dnia codziennego, jakimi była za gorąca lazania i gadająca lazania.
- Tak ino mówili mi, jakżem stał nad nimi z wyciągniętą cipą i ciągł za spust - wycharczał Pan Porucznik Pogniewalski, wbijając kuchenny nóż w serowe serce ociekającej lazanii - lepiej iść pod topór kata niż do wojska na dwa lata.
- Więc mi mów. Więcej mnie krój.
- Lepiej chujem mieszać gówno, niż do łóżka iść z trepówną.
Pan Porucznik Pogniewalski rżnął lazanię przez następne osiem minut. Wbijał widelec w mięso i pomidory, a następnie wkładał je do ust pełnych zapachu tytoniu i blasku złotych zębów. Lazania jęczała i wyła, aż w końcu zniknęła, a papierosowy dym pochłonął jej przyjemny zapach do ostatku.
- Jużem wyjął z mikrofali, jużem pokroił, jużem zjadł. Więcej jej nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz